Dlaczego w Tatry z dzieckiem?

Oczekiwanie na sierpień 1988 roku pamiętam niezwykle wyraźnie. To wtedy miało spełnić się moje marzenie zobaczenia najwyższych gór w Polsce, gór, o których opowiadali mi rodzice, gór w których się spotkali i zakochali w sobie, gór, które już zdążyli trochę schodzić, a ja oczami wyobraźni mogłam zobaczyć ich piękno i potęgę. Pamiętam, jak wieczorami mama siadała do maszyny do szycia i szyła moje rybaczki, żebym wyglądała jak prawdziwy górski turysta. I pamiętam do dziś jak wyglądały i jak bardzo byłam dumna mogąc w nich występować na tatrzańskich szlakach…
 
 
Tatry, rybaczki i ja
 
„A więc Tatry… Cóż jest w nich takiego niesamowitego, że rodzicom, jak tylko zaczynają o nich rozmawiać, zaczynają błyszczeć oczy, a ich twarze robią się jaśniejsze?” – wielokrotnie się zastanawiałam. Wsiadłam z mamą do pociągu nie wiedząc, co mnie czeka, ale czułam, że ten kierunek, to najlepsze, co mogło mi się przydarzyć.
 
Choć jechałam tylko z mamą, bo tato z młodszą siostrą zostali w domu, to wyjazd odbył się w większym, rodzinnym gronie, łącznie 7 dorosłych i 6 dzieci. A więc już sam skład wycieczki był bardzo atrakcyjny, zwłaszcza dla nas – dzieciaków, kiedy mogliśmy spędzić wspólnie trochę czasu nie tylko na przydomowych podwórkach.
 
A co poza tym? A poza tym jedna wielka przygoda, która okazała się punktem zwrotnym w moim życiu, choć wówczas nie miałam jeszcze pojęcia, jak bardzo wpłynie ten wyjazd na moje życie.
 
Pamiętam wszystkie nasze wyprawy. Pamiętam wycieczkę na Kasprowy Wierch starym jeszcze wagonikiem kolejki linowej, co wywarło na mnie ogromne wrażenie, pamiętam zapierający dech w piersiach widok z Kasprowego Wierchu, pamiętam jaki czułam podziw, kiedy mama po kolei wymieniała nazwy szczytów, nie patrząc na mapę i pamiętam pyszne jagody, którymi objedliśmy się schodząc do Kuźnic. 
 
 
Kasprowy Wierch z mamą (1988 r.)
 
Pamiętam Wiktorówki i kaplicę, w której spotkałyśmy bardzo miłego Dominikanina. Zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie, które potem mu wysłałam i przez jakiś czas jeszcze wymienialiśmy się świątecznymi życzeniami. Pamiętam widok z Rusinowej Polany, który na długo został w moich wspomnieniach, pokazując najpiękniejszą panoramę gór jaką można było sobie wyobrazić. Pamiętam zachwyt górskimi strumieniami i klimatem Doliny Kościeliskiej i Chochołowskiej.
 
Pamiętam, jak mówiłam każdemu „dzień dobry” i jak wszyscy miło odpowiadali, a czasem ucinali sobie z nami krótką pogawędkę. Pamiętam, że jak wyjeżdżałam, to wiedziałam jedno – chcę tu wrócić i oby jak najszybciej. 
 
I wróciłam, choć dopiero po siedmiu latach, już jako nastolatka, z innym postrzeganiem świata, z inną świadomością i dojrzałością. Szybko się jednak okazało, że w przeciwieństwie do mnie, Tatry się w ogóle nie zmieniły, a może nawet są jeszcze piękniejsze. Może dlatego, że tym razem, oprócz części towarzystwa z naszej poprzedniej wyprawy w Tatry, towarzyszyli mi i mama i tato i młodsza siostra. Tak więc były to nasze prawdzie rodzinne wakacje z przepiękną pogodą i mnóstwem wrażeń.
 
 
Giewont
 
 
 
Schronisko na Hali Ornak
 
Tym razem dech w piersiach zaparło mi przez widoki nad Morskim Okiem i w Dolinie Pięciu Stawów Polskich i ich niezwykłe schroniska. A dodatkowe wrażenie sprawił powrót przez Dolinę Roztoki, nazwaną przeze mnie „Doliną Rozkoszną”, w której zakochałam się na całe życie.
 
Część mojego serca pozostała na zawsze nad Smreczyńskim Stawem, który stał się moim największym sentymentem, do którego wracałam później przy każdej wizycie w Tatrach. 
 
 
Smreczyński Staw

 

♦  ♦  ♦  ♦  ♦

Czytasz artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom

NOCLEGI POLECANE PRZEZ RODZICÓW: 
>>KLIKNIJ TU<<

♦  ♦  ♦  ♦  ♦

 

 
Jednak prawdziwe tąpnięcie przeżyłam dopiero na Hali Gąsienicowej, kiedy pierwszy raz zobaczyłam Kościelec. Nie potrafię opisać tego uczucia, ale jak tylko dowiedziałam się co to za szczyt, wiedziałam, że będzie on moim celem i zapragnęłam na nim stanąć za wszelką cenę. I jak się później okazało – cena nie była w cale niska. 
 
 
Moje kościelcowe tąpnięcie (1995 r.)
 
Kolejny raz w Tatry wróciłam rok później, w lipcu 1996 roku. Mieliśmy taki niedosyt po poprzednich wakacjach, że nie było mowy o innej propozycji niż wyjazd do Zakopanego. No i Kościelec przecież czekał… I jak się później okazało – musiał zaczekać jeszcze całe 18 lat, bo ani wtedy, ani kilka lat później nie pozwolił się zdobyć. Na tych wakacjach w zdobyciu szczytu powstrzymała nas burza i śnieg na Przełęczy Karb, a kilka lat później załamanie pogody nad Czarnym Stawem Gąsienicowym i konieczność zawrócenia na szlaku. Znowu… Ale wiedziałam, że kiedyś go zdobędę i będzie to niesamowite przeżycie. 
 
Wracałam na tatrzańskie szlaki jeszcze kilkakrotnie, częściowo rodziców zastąpili przyjaciele czy rówieśnicy z rodziny, ale za każdym razem przeżywałam piękne chwile zdobywając kolejne szczyty, a także wracając w miejsca, które już widziałam, ale za którymi mocno rwało się serce. Był więc na przykład niesamowity szlak na Przełęcz Krzyżne i Granaty, ale również sentymentalny powrót na Rusinową Polanę czy w Dolinę Chochołowską.
 
I w końcu, w październiku 2014 udało się spotkanie z Kościelcem. Przy cudownej pogodzie, wymarzonych warunkach, z bijącym sercem i towarzystwem mężczyzny mojego życia. Towarzyszyło mi mnóstwo emocji – od strachu przed trudniejszymi momentami na szlaku, po wzruszenie kiedy siedzieliśmy usatysfakcjonowani na szczycie, zajadając bułki i popijając herbatę z miodem i cytryną. Byłam szczęśliwa, że tę cudowną chwilę możemy przeżyć razem i oboje czujemy, że jesteśmy we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Nigdy nie zapomnę tego dnia i będę pielęgnować w sobie te wspomnienia do końca swojego życia. 
 
Uznaliśmy z partnerem, że w tym roku nadszedł czas na przekazanie miłości do gór kolejnemu pokoleniu. I wyruszyliśmy na tatrzańskie szlaki z moją prawie ośmioletnią córką i naszym maleństwem, które od 4 miesięcy nosiłam pod swoim sercem. Z jednej strony nie mogłam się doczekać, aż pokażę córce moje ukochane miejsca, a z drugiej strony byłam pełna obaw czy odbierze nasze Tatry podobnie jak ja, czy może jednak nie okaże się typem górskiego wędrowca.
 
Okazało się, że szlaki i szczyty zachwyciły ją już pierwszego dnia. Wycieczki na Sarnią Skałę czy Kopieniec okazały się strzałem w dziesiątkę i sprawiły jej wiele frajdy. A usłyszeć jak wzdycha "Wow, mami, ale widoki!” było niesamowitym dla mnie przeżyciem.
 
Celowo nie obraliśmy popularnych kierunków takich jak Morskie Oko czy Giewont, bo na nie przyjdzie jeszcze czas, a jest mnóstwo szlaków, gdzie turystów w sezonie jest zdecydowanie mniej niż w tych najpopularniejszych miejscach, więc warto było je odwiedzić, żeby całkowicie wczuć się w prawdziwy klimat tatrzańskiej turystyki.
 
Największe wrażenie zrobił na Madzi klimatyczny Czarny Staw Gąsienicowy i widoki ze szlaku do Murowańca.
 
 
 
 
Czarny Staw Gąsienicowy i my (2017 r.)

 

I uwaga – zwróciła też uwagę na Kościelec.
 
 
Kościelec
 
 
Kościelec i Magda
 
Jeszcze nie wiem czy został już miłością jej życia, ale wiem, że przy wyjeździe zapytała, czy jeszcze tu wrócimy.
 
A czy wrócimy? No jasne! Przecież jest jeszcze jedna maleńka istotka, która w lutym przyjdzie na świat i jej również trzeba pokazać wszystko, co w Tatrach najpiękniejsze! 
 
 
 
 
 
Renata Długa
 
autorka zdjęć i tekstu przysłanego na konkurs
"Polska z Dziećmi 2017"
(Wszelkie prawa zastrzeżone) 

 

Przeczytałeś artykuł w portalu Dzieciochatki.pl - Miejsca Przyjazne Dzieciom

POLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: 
>>KLIKNIJ TU<<



Więcej ciekawych artykułów o podróżowaniu z dziećmi po Polsce tutaj:

WAKACJE Z DZIEĆMI

 
CIEKAWE MIEJSCA NA WYPRAWY Z DZIEĆMI

 NIEZBĘDNIK PODRÓŻUJĄCEGO Z DZIECKIEM

Jeśli podoba Ci się nasz artykuł lub masz do niego uwagi, zostaw komentarz poniżej.

Podziel się ze znajomymi
Wyszukiwarka noclegów przyjaznych dzieciom
Gdzie chcesz spędzić wakacje z dzieckiem?
Sprawdziliśmy dla Was
Ostatnio dodane miejsca przyjazne dzieciom
Dodaj komentarz
Administratorem Państwa danych osobowych zebranych w trakcie korespondencji z wykorzystaniem formularza kontaktowego jest CREONET Hanna Wróbel z siedzibą w Ostrowie Wielkopolskim, przy ul. Wysockiej 1, 63-400, e-mail: dzieciochatki@op.pl. Dane osobowe mogą być przetwarzane w celach: realizacji czynności przed zawarciem umowy lub realizacji umowy, przedstawienia oferty handlowej, odpowiedzi na Państwa pytania – w zależności od treści Państwa wiadomości. Podstawą przetwarzania danych osobowych jest artykuł 6 ust. 1 lit. b Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 roku w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych (RODO), tj. realizacja umowy lub podjęcie czynności przed zawarciem umowy, artykuł 6 ust. 1 lit. a RODO, tj. Państwa zgoda, artykuł 6 ust. 1 lit. f, tj. prawnie uzasadniony interes administratora – chęć odpowiedzi na Państwa pytania i wątpliwości. Dane osobowe będą przetwarzane przez okres niezbędny do realizacji celu przetwarzania, tj. do zawarcia umowy, przedstawienia oferty handlowej, udzielenia odpowiedzi na Państwa pytania lub wątpliwości i mogą być przechowywane do upływu okresu realizacji umowy i przedawnienia roszczeń z umowy. Osoba, której dane osobowe są przetwarzane ma prawo dostępu do danych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania oraz prawo do przenoszenia danych osobowych, z zastrzeżeniem, że prawo do przenoszenia danych osobowych dotyczy wyłącznie danych przetwarzanych w sposób wyłącznie zautomatyzowany. Osoba, której dane osobowe są przetwarzane na podstawie zgody, ma prawo do jej odwołania w każdym czasie, bez uszczerbku dla przetwarzania danych osobowych przed odwołaniem zgody. Osoba, której dane osobowe są przetwarzane ma prawo wniesienia skargi do właściwego organu nadzorczego. Podanie danych osobowych jest dobrowolne, jednak brak ich podania spowoduje niemożność realizacji umowy, podjęcia czynności przed zawarciem umowy, przedstawienia oferty handlowej, odpowiedzi na pytania lub wątpliwości.